Żegnamy deszczowy październikowy Kraków i po 3 godzinach wita nas uśmiechnięty Pan Marek. Wrzucamy plecaki i walizki do dobrze nam już znanego barona i ruszamy na południe. Pierwszy przerzut do Malagi (400km) czyli do miejsca gdzie skończyliśmy naszą ubiegłoroczną przygodę. Dalej przemieszczamy się już spokojniej, po max 150km dziennie, zahaczamy przez zjawiskowy rezerwat Torcal de…